Gdańsk kolejny już raz zaprosił miłośników ruchu na świeżym powietrzu. 5. Gdańsk Maraton był podzielony na dwa dni. W niedzielę tysiące biegaczy zmagało się z królewskim dystansem. Najszybszy tego dnia okazał się Rafał Czarnecki, który na mecie wyprzedził o 9 sekund Pawła Koska. W kat. kobiet zwyciężyła Lidia Czarnecka.
Niedziela zarezerwowana jest już wyłącznie dla wytrenowanych biegaczy (blisko 3200 osób z 17 krajów). O wygraną walczyło dwóch zawodników - dobrze znany już w Trójmieście Rafał Czarnecki oraz Paweł Kosek. Decydujące były ostatnie kilometry, a tam więcej sił zachował 40-letni Czarnecki. Wygrał z czasem 2:23.14, co jest nowym rekordem tej trasy. 28-letni Kosek przybiegł 9 sekund po nim i za linią mety padł ze zmęczenia, ale i tak zyskał wielkie brawa kibiców. Trzecie miejsce przypadło Adamowi Głogowskiemu (2:23.43), który dał z siebie bardzo dużo w drugiej części trasy. To było trzecie z rzędu zwycięstwo Czarneckiego w Gdańsk Maratonie
- Czekałem na tę końcówkę - mówił zadowolony już na mecie Rafał Czarnecki. - Nie miałem już za dużo siły, ale w końcówce zawsze czuję się dobrze. Wiadomo, że teraz, walcząc z Pawłem, było mi lepiej. Dawaliśmy zmiany i jeden drugiego podciągał. Uwielbiam biegać w Gdańsku, bo zawsze wszystko mi tutaj wychodzi.
Najszybsza z grona kobiet była natomiast żona triumfatora - Lidia Czarnecka (2:49.05). W klasyfikacji pań druga była Justyna Śliwiak (2:56.35), a trzecia Aleksandra Jakimczuk (2:58.05).
- Nie spodziewałam się zupełnie takiego czasu. Jestem bardzo zadowolona. Biegło mi się bardzo dobrze od samego początku, jeśli nie liczyć małych dolegliwości żołądkowych. Ale przeżyłam. Czułam, że to pociągnę i że finisz będzie mocniejszy. Zostawiłam sobie na koniec trochę sił. Startowałam w Gdańsku już w ubiegłym roku. Jest tu niesamowity klimat, więc cieszę się ogromnie - przyznała Lidia Czarnecka, dla której to był 14. maraton.
Źródło: dziennikbaltycki.pl