W ramach projektu pn.: „Ocalmy od zapomnienia cenne umiejętności i wspomnienia - integracja międzypokoleniowa mieszkańców Parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Odrowążku - IV etap”, dofinansowanego przez Wojewodę Świętokrzyskiego, a realizowanego przez Parafię Odrowążek - ocalono od zapomnienia kolejne urządzenia, stanowiące wyposażenie sklepów, punktów skupu, a także gospodarstw domowych, tj. dawne wagi.
W ramach warsztatów „Ocalić od zapomnienia”, prowadzonych w ww. projekcie, cenne wiadomości przedstawicielom młodego pokolenia – przekazała Pani Helena Działak z Kopci, która nie tylko zajmowała się dzierganiem skarpetek na drutach, ale przez długie lata pracowała, jako ekspedientka w sklepach w branży spożywczej, a były to sklepy w Bliżynie, Odrowążku, Kucębowie Górnym, Sołtykowie i Gostkowie.
Podczas spotkania dzieci i młodzież zaobserwowali wyjątkową kolekcję dawnych wag, zgromadzoną na cele warsztatów przez Sławomira Bernatek - Sołtysa Odrowążka. Kolekcja skupiała „eksponaty”, które zachowały się u Sołtysa i mieszkańców Parafii Odrowążek. Wśród nich była stara waga szalkowa, która pochodzi z czasów zaborów, a ważyło się na niej przy pomocy odważników, gdzie jednostką masy był „funt” (ok. 40 dag) oraz waga szalkowa, na odważniki - z dawnego Klubu w Odrowążku. Ponadto w tej kolekcji znalazł się także dawny przeźmion, wagi kuchenne z suwakiem, wagi ręczne, a duże zainteresowanie uczestników zajęć przyciągnęła waga dziesiętna - towarowa do ważenia produktów o większej masie.
Uczestnicy warsztatów pod nadzorem Pani Heleny Działak „testowali” poszczególne wagi, a ważąc produkty spożywcze i cukierki - przeliczali funty na kilogramy. Z zainteresowaniem słuchali opowieści Pani Heleny, która wspominając dawne czasy - opowiadała, że kiedy rozpoczęła pracę w sklepie (w 1963 r.), wówczas ważyło się produkty na wagach szalkowych, przy pomocy odważników, z czasem pojawiły się wagi zegarowe. Nie było wtedy kas fiskalnych i kalkulatorów, „trzeba było sobie radzić samemu”, tzn. liczyć w pamięci, ołówkiem na kartce, albo korzystać z liczydeł. W sklepach nie było tyle produktów, co teraz, nie można było kupować wszystkiego, władza wprowadzała limity w formie „kartek”, które ograniczały ilość możliwych do kupna produktów, np. na miesiąc - na 1 osobę przypadało 2,5 kg mięsa, 2 czekolady. Podobnie było z innymi produktami - wspominała Pani Helena te ciężkie czasy, kiedy długimi godzinami stało się pod sklepami w kolejce, aby cokolwiek kupić do jedzenia, czy do wyposażenia domu. Sklepy były czynne tylko od godziny 8-ej do 16-ej, a w soboty od godziny 8-ej do 13-ej, niedziela była dniem wolnym od pracy. W tamtych czasach nie było przeterminowanych produktów, bo wszystko sprzedawało się na bieżąco. Nie było także dużych problemów z odpadami, bo butelki na mleko i napoje były zamienne. Na święta chleb był „na zapisy”, sprzedawało się około 400 bochenków - wspominała Pani Helena, a uczestnicy warsztatów cieszyli się, że teraz nie mamy kartek i można kupować wszystko, czego się pragnie, w nieograniczonych ilościach.
Zgromadzona dokumentacja fotograficzna pozwoli ocalić od zapomnienia „ginące” na wsi, dawne urządzenia i sprzęty. Ponadto prowadzone warsztaty stanowią pouczające lekcje dla uczestniczących w nich dzieci i młodzieży, którzy mają okazję zaobserwować jak obecne czasy różnią się od tych, w których żyli nasi dziadkowie i babcie oraz dostrzec w tym porównaniu wady i zalety zmieniającego się świata.
Aneta Smulczyńska