W ramach projektu pn.: „Ocalmy od zapomnienia cenne umiejętności i wspomnienia - integracja międzypokoleniowa mieszkańców Parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Odrowążku - V etap”, dofinansowanego przez Wojewodę Świętokrzyskiego, a realizowanego przez Parafię Odrowążek - ocalono od zapomnienia kolejne, dawne umiejętności mieszkańców, tj. cięcie drewna piłą ręczną i rąbanie drewna przy użyciu siekiery.
Tym razem w ramach warsztatów: Ocalić od zapomnienia, prowadzonych w ww. projekcie, cenne umiejętności przedstawicielom młodego pokolenia, przekazali mieszkańcy Odrowążka, tj.: Władysław Olejarz, Józef Grabka i Marian Nowek, którzy posiadają olbrzymie doświadczenie, wynikające z wieloletniej pracy w lesie przy ścince drzew oraz wywozie drewna i to w czasach, kiedy te czynności wykonywano przy pomocy ręcznych pił i koni. W warsztatach wziął także udział Sławomir Bernatek - Sołtys Odrowążka, który zgromadził niezbędne narzędzia do cięcia drewna: piły ręczne (jedna kabłąkowa – dawn. „na pałąku”), siekierę i koziołek, a drewno do cięcia udostępniła Alfreda Smulczyńska.
Podczas warsztatów Panowie wyjaśniali młodemu pokoleniu, że ręczne piły do cięcia drewna są jednymi z najstarszych narzędzi, stosowanych przez ludzi. Jednak praca nimi jest żmudna, wymaga dużo cierpliwości i przestrzegania kilku zasad, aby cięcie było efektywne i przede wszystkim bezpieczne, bo nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do wypadku podczas pracy. Oczywiście, podczas zajęć nastąpiło najpierw demonstrowanie cięcia przez doświadczonych robotników, a potem swoje umiejętności „szlifowali” chłopcy. Współpraca przy cięciu drewna układała się bardzo dobrze – tak zgrana grupa pocięła kilka klocków, a Sołtys demonstrował rąbanie drewna.
Zajęcia przywołały wspomnienia z dawnych czasów, kiedy nie było pił spalinowych i traktorów, a wszystkie prace w lesie wykonywano ręcznie. Panowie opowiadali, że do pracy dojeżdżali koniem, zaprzęganym do fury. Praca w lesie przy ładowaniu drewna była ciężka, bo trzeba było ściąć drzewo piłą ręczną, okrzesać je z gałęzi i wyciągnąć przy pomocy konia w określone miejsce. Jeśli drzewo było grube, to dwóch robotników musiało poświęcić ok. pół dnia, aby wykonać ww. prace. A kiedy zdarzały się bardzo grube okazy, to do cięcia wykorzystywano piły o długości ok. 2 metrów i co najmniej 4 osoby uczestniczyły w ścince takiego drzewa. Panowie wskazali, że piły ręczne miały też swoje zalety, tj. nie wydawały hałasu i można było w razie pilnej potrzeby - ściąć drzewo, tak, aby leśniczy nie słyszał. Chłopcy dopytywali, ile czasu trzeba było poświecić, aby przygotować drewno na całą furę. Okazało się, że z załadowaniem fury drewna schodził nawet cały dzień, ale uzależnione to było od grubości i rodzaju drewna. Młodzieńcy stwierdzili, że postęp techniki ułatwił obecnie pracę przy ścince drzew i przysłuchując się opowieściom starszego pokolenia, byli pełni podziwu dla nich, że tak dzielnie radzili sobie w tamtych czasach, mając do dyspozycji jedynie proste narzędzia i chęci do pracy.
Zgromadzona dokumentacja fotograficzna pozwoli ocalić od zapomnienia „ginące” na wsi, dawne umiejętności mieszkańców. Ponadto prowadzone warsztaty stanowią pouczające lekcje dla uczestniczących w nich dzieci i młodzieży, którzy mają okazję zaobserwować trud i ciężką pracę, jaka towarzyszyła naszym dziadkom, babciom i wcześniejszym pokoleniom przy wykonywaniu codziennych czynności.
Aneta Smulczyńska