Parafia Rzymsko-Katolicka p.w. Przemienienia Pańskiego w Odrowążku kontynuuje realizację projektu, pn.: „Ocalmy od zapomnienia cenne umiejętności i wspomnienia - integracja międzypokoleniowa mieszkańców Parafii p.w. Przemienienia Pańskiego w Odrowążku”, dofinansowanego przez Wojewodę Świętokrzyskiego już po raz siódmy. Projekt cieszy się dużym zainteresowaniem, szczególnie ze strony Seniorów, aktywnie włączających się w prezentowanie dzieciom i młodzieży dawnych prac, zanikającego na wsi rzemiosła oraz sprzętów, które zachowały się jeszcze w zagrodach mieszkańców.
W ramach projektu ocalono od zapomnienia sieczkarnię - dawny warsztat pracy do cięcia sieczki, a w przekazanie cennej wiedzy włączyli się mieszkańcy Odrowążka - przedstawiciele starszego pokolenia: Władysław Olejarz, Ireneusz Olejarz, Genowefa Jedynak, Maria Jaros, Mirosław Żak, Krzysztof Krzepkowski, Grzegorz Olejarz i Sławomir Bernatek - Sołtys Odrowążka. Warsztaty zorganizowano w gospodarstwie Pana Ireneusza Olejarza, gdzie zachowała się sieczkarnia, tzw. „10-tka” z 1974 r., a znajdujący się na niej napis wskazuje, że wykonał ją Józef Skowerski z Chmielnika.
Seniorzy wspominali, że sieczkarnie były w każdym gospodarstwie - pojawiły się w XIX wieku i choć trudno było je obsługiwać, to pozwalały na sprawne i tanie zaopatrzenie bydła w pokarm, bo wówczas trudno było kupić pasze. Młodzież uczestnicząca w warsztatach mogła zaobserwować, że tradycyjne sieczkarnie składały się z koryta - zwykle drewnianego, w którym układa się słomę i siano albo potraw, zespołu podającego - składającego się z dwóch walców o zębatej powierzchni, górny jest dociskany do przesuwanego surowca dźwignią z obciążnikiem. Ważnym elementem jest zespół tnący, czyli para noży, tnąca surowiec, a noże trzeba było co jakiś czas ostrzyć. Zespół napędzający stanowi korba i koło zamachowe.
Korzystając z ww. sprzętu, Seniorzy przedstawili dawną, bardzo pracochłonną metodę przygotowania sieczki, która była podstawowym pokarmem dla bydła hodowanego w wiejskich zagrodach. Do rżnięcia sieczki używano zazwyczaj słomy z żyta, które było koszone kosą. Sieczka była cięta oddzielnie dla konia i dla krowy, tj. w sieczce dla konia było więcej słomy, a w przypadku sieczki dla krowy stosowano więcej siana lub potrawiu. Mechanizm tnący pozwalał również na regulację długości sieczki.
Prace obejmowały szereg czynności, tj. najpierw należało pracować w polu, aby postarać się o surowce na sieczkę, czyli o słomę, siano i potraw. Oczywiście surowce te trzeba było zgromadzić na zapas w stodole, w takich ilościach, by wystarczyło na całą zimę dla wszystkich zwierząt. Do cięcia sieczki wymagane było zaangażowanie min. 2 osób - jedna obsługiwała koło zamachowe, a druga musiała wkładać słomę i siano do drewnianego koryta i popychać je w kierunku mechanizmu tnącego. Z relacji Seniorów wynikało, iż większego wysiłku fizycznego wymagało obsługiwanie koła, ale obie osoby musiały równomiernie pracować, aby rżnięcie sieczki przebiegało sprawnie. Młodzież uczestnicząca w warsztatach miała okazję wypróbować swoje siły i szybko przekonała się, że to bardzo ciężka praca i zauważyła, że sieczka przygotowana podczas warsztatów zawierała więcej potrawiu, zatem stanowiłaby pokarm dla krowy. Natomiast Seniorzy wspominali, że w ich młodości nie było komputerów i telefonów – każde dziecko od najmłodszych lat było angażowane przez rodziców do pomocy w gospodarstwie.
W dalszych latach wraz z postępem techniki, wprowadzano pasy, ułatwiające cięcie sieczki, a później zamożniejsi gospodarze zaczęli stosować do sieczkarni - silniki i pasy transmisyjne. Ten mechaniczny sposób rżnięcia sieczki odciążał ich z ciężkiej pracy i znacznie przyspieszał proces przygotowania pokarmu dla zwierząt.
Przeprowadzone warsztaty i zgromadzona dokumentacja fotograficzna, pozwalają ocalić od zapomnienia „ginące” na wsi umiejętności, dawne przyrządy i warsztaty pracy. Ponadto prowadzone zajęcia stanowią pouczające lekcje dla uczestniczących w nich dzieci i młodzieży, którzy mają okazję zaobserwować trud i ciężką pracę, jaka towarzyszyła naszym babciom, dziadkom i wcześniejszym pokoleniom przy wykonywaniu poszczególnych czynności.
Aneta Smulczyńska